Okazuje się jednak, że jest to wyobrażenie całkowicie mylne. Norwegia ma swój „ocieplacz”, który sprawia, że klimat jest tu stosunkowo łagodny. Tym ocieplaczem jest Prąd Zatokowy (znany jako Golfsztrom), który w drodze ze wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych obmywa zachodnią Norwegię. „Obmywa” to może określenie trochę na wyrost, ponieważ Golfsztrom płynie ok. 300-400 km od lądu. Nie przeszkadza mu to jednak wywierać ogromny wpływ na norweski klimat. Najlepszym tego przykładem jest fakt, że zimą powietrze nad oceanem u wybrzeży Norwegii jest aż o 22 C cieplejsze niż na innych obszarach o tej samej szerokości geograficznej!
Więcej o norweskiej pogodzie w ciągu roku piszemy w tekście Pogoda w Norwegii.
Kim jest ten cudotwórca? Prąd Zatokowy to zbiór kilku ciepłych prądów, które łączą się w pobliżu Przylądka Hatteras w amerykańskiej Północnej Karolinie w i płyną dalej razem jako Golfsztrom. Prąd porusza się z prędkością ok. 9 km/h. Płynie na wschód od USA do wybrzeży Kanady, które omija od południowego wschodu, dalej m.in. wzdłuż Wielkiej Brytanii i zachodniej Norwegii. I dzięki temu norweski klimat jest zdecydowanie bardziej przyjazny, niż na Alasce...
Jeżeli chodzi o ilość opadów to rzeczywiście zachodnia Norwegia mogłaby w tej konkurencji w Europie brylować. Za szczególnie deszczowe miasto uchodzi Bergen – stolica norweskiej krainy fiordów. Rocznie spada tu średnio 2250 mm deszczu, czyli ponad 2 metry! Dla porównania w Oslo „tylko” 760 mm, a w Warszawie niecałe 500 mm. Podobno mieszkańcy Bergen mają prawie tak samo wiele słów na określenie deszczu, jak Eskimosi śniegu...
Pozostała część kraju jest pod względem ilości opadów zdecydowanie bardziej stonowana. Środkowa Norwegia nieznacznie wyprzedza Polskę, a północna część regionu Østlandet to nawet jedno z bardziej suchych europejskich miejsc. Np. w otoczonej z dwóch stron górami miejscowości Skjåk średnia ilość opadów wynosi niecałe 280 mm. To tylko trochę więcej niż w niektórych miejscach na Saharze!
Przeciętne temperatury w znacznej części Norwegii są tylko nieco niższe niż w Polsce. Średnia temperatura w lipcu wynosi w Oslo ponad 16 C, a w leżącym 350 kilometrów za kołem polarnym Tromsø 11,5 C. Dla porównania w Warszawie jest to ok. 18 C. W styczniu w Oslo średnia temperatura to -4 C, a najzimniej jest oczywiście na północy Norwegii.
Średnia stycznia w położonym w głębi lądu Karasjok wynosi -17 C, ale w leżącym na tej samej szerokości, lecz nad morzem Tromsø jest to tylko -4 C.