Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie: do czego służy nam Bluetooth? Z założenia do tego, aby łączyć, jednoczyć rożne technologie. Autor nazwy skojarzył to z dokonaniami wielkiego władcy wikingów: Haralda Sinozębnego. Podczas swojego panowania pochodzący z Danii król zjednoczył rywalizujące ze sobą plemiona Skandynawii. Na zasadzie skojarzenia jego przydomek – Sinozębny (z duń. Blåtand) – został zatem wykorzystany jako nazwa standardu o wyjaśnionym już wcześniej zadaniu. Ale to nie wszystko. Czy waszą uwagę przykuły kiedyś symbole składające się na logo Bluetooth? To nic innego jak inicjały duńskiego króla zapisane runami. ᚼ to odpowiednik „H”, zaś ᛒ – „B”.
Runy to forma alfabetu używanego przez ludy germańskie przed wyparciem ich przez alfabet łaciński. Najstarsze zapisy runiczne zostały odnalezione na terenie Danii i Norwegii. Znajdują się na przedmiotach codziennego użytku, takich jak grzebienie, fibule czy broń i datuje się je na II wiek naszej ery. Nieco runicznych pamiątek odnaleziono także na terenie Polski (wszak pojawiła się hipoteza, że Polacy pochodzą w prostej linii od wielkich wodzów wikińskich). Run germańskich używano przede wszystkim na terenie Skandynawii i Szkocji. Nie oznacza to jednak, że inne ludy nie posługiwały się własnymi alfabetami runicznymi, powstałymi w podobnym czasie. Przykład takich run mogą stanowić węgierski rowasz (używany obecnie przez węgierskich harcerzy) czy tureckie pismo orchońskie.
Hipotez jest kilka. Według wierzeń nordyckich runy były darem od Odyna, boga wojny, bądź wszystkowiedzącego strażnika Heimdallra. Inna, nieco bardziej udowodniona hipoteza mówi, że korzeni należy doszukiwać się w alfabecie Etrusków, czyli starożytnego ludu zamieszkującego północną cześć Półwyspu Apenińskiego przed całkowitym zajęciem go przez Rzymian. Język tej ciekawej cywilizacji został całkowicie wyparty przez łacinę w pierwszym stuleciu nowej ery i nadal pozostaje w większości nieodszyfrowany. Zachowało się jednak wiele tekstów, które pomogły w ustaleniu alfabetu, jakim posługiwała się ludność etruska. Jednak i ten lud nie wymyślił samodzielnie swojego pisma. Zostało ono zapożyczone od Greków, którzy swoje z kolei przejęli od Fenicjan.
Być może więc i runy nie miały swojego początku bezpośrednio u Etrusków. Zresztą pismo etruskie nie jest jedynym alfabetem pochodzącym z Italii, branym pod uwagę przy doszukiwaniu się źródła run. Rozważane są również inne pisma, takie jak na przykład runy wenetyjskie czy nawet alfabet łaciński. Ludność germańska przez długi okres stanowiła trzon armii rzymskiej, wpływy z Italii były zatem nieuniknione, czy to w przypadku obyczajów, czy alfabetu właśnie.
Runa |
Trans- literacja |
Germańska nazwa |
Znaczenie |
ᚠ |
f |
fehu |
bogactwo, trzoda |
ᚢ |
u |
ūruz |
tur |
ᚦ |
þ |
þurisaz |
Thor |
ᚨ |
a |
ansuz |
bóg |
ᚱ |
r |
raidō |
podróż |
ᚲ |
k |
kaunan |
pochodnia |
ᚷ |
g |
gebō |
dar |
ᚹ |
w |
wunjō |
radość |
ᚺ |
h |
hagalaz |
grad |
ᚾ |
n |
naudiz |
potrzeba |
ᛁ |
i |
isaz |
lód |
ᛃ |
j |
jēra |
rok, zbiory |
ᛇ |
æ |
ī(h)waz |
cis |
ᛈ |
p |
perþ |
grusza |
ᛉ |
z |
algiz |
renifer |
ᛋ |
s |
sōwilō |
słońce |
ᛏ |
t |
teiwaz |
Tyr (bóg honoru) |
ᛒ |
b |
berkanan |
brzoza |
ᛖ |
e |
ehwaz |
koń |
ᛗ |
m |
mannaz |
człowiek |
ᛚ |
l |
laguz |
jezioro |
ᛜ |
ŋ |
ingwaz |
Ing (bóg płodności) |
ᛟ |
o |
ōþala |
dziedzictwo |
ᛞ |
d |
dagaz |
dzień |
Na przykład: ᚱᚢᚾᚨ- runa ᛋᛚᛟᚹᛟ- słowo
Termin „runa” tłumaczy się jako sekret lub tajemnica. Już sam ten fakt sugeruje charakter tekstów zapisywanych przy ich użyciu. Kształty poszczególnych znaków runicznych są proste: składają się z prostych linii i trójkątów. Taka kompozycja była konieczna. Zapisywane nimi inskrypcje umieszczano bowiem głównie na materiałach trudnych do obróbki, takich jak skała, drewno czy metal. Runy odpowiadają poszczególnym głoskom. Alfabet występował w kilku odmianach. Pierwsza z nich, najstarsza, to fuþark. Nazwa ta pochodzi od nazw 6 pierwszych run (Fehu Uruz Þurisaz Ansuz Raido Kaunan). Zaczęto używać go w III wieku. Składał się wtedy z 24 znaków. 400 lat później zrezygnowano z niektórych liter: pozostało jedynie 16 symboli. Na wyspach brytyjskich fuþark uległ przemianie w fuþork. Alfabet ten składał się z 33 znaków. Runy, które dodano, były konieczne do zapisywania powstającego języka angielskiego. Wkomponowano zatem przede wszystkim samogłoski, ale nie tylko. Warto dodać, że w alfabetach runicznych nie występuje rozróżnienie na wielkie i małe litery.
Dzięki trwałemu charakterowi materiałów, na których wykonywano runiczne inskrypcje, zachowało się mnóstwo pisemnych pamiątek po użytkownikach pisma – czy to w formie biżuterii, broni i monet, czy też słynnych kamieni runicznych. W sumie znaleziono około 6 i pół tysiąca inskrypcji. Na terenie dzisiejszych Niemiec odkrywano przede wszystkim biżuterię, między innymi kunsztownie wykonane fibule, sprzączki od pasków, pierścienie czy nawet dekoracje z bursztynu. Runiczne inskrypcje można odnaleźć też na licznych brakteatach, czyli jednostronnie bitych monetach oraz grotach od włóczni. Uzbrojenie Skandynawów różniło się od tego występującego na kontynencie, toteż na obszarach przez nich zamieszkiwanych odnajdywano przede wszystkim miecze. Liczne pokryte zostały inskrypcjami w rodzaju próśb o pomyślność w boju skierowanych do bóstw.
Inskrypcje runiczne mogą zostać odnalezione nawet w najbardziej niecodziennych miejscach. Na przykład w Wenecji. Dosyć długi i bogato zdobiony tekst został wyryty w statule lwa strzegącego tamtejszego Arsenału. Twórcy napisu zastosowali tam popularny w sztuce staroskandynawskiej motyw potwora nazywanego lindworm. Stworzenie stanowi połączenie długiego węża i smoka. W jego ciało, na które składały się liczne zawijasy, wpisywano tekst – w tym wypadku pamiątkę po wikińskich najemnikach Cesarstwa Bizantyjskiego. W samym Bizancjum również można odnaleźć pisemne pozostałości po wojownikach z północy. I to nie byle gdzie, bo w samej świątyni Hagia Sophia. Nie są one jednak tak nietuzinkowe i godne uwagi jak weneckie. Pozbawione jakiejkolwiek dekoracyjności, krótkie i pozostawione w mało reprezentacyjnych miejscach, nie umywają się do inskrypcji z Wenecji. Samo znaczenie napisów także nie robi wrażenia – fraza brzmi „tu byłem Halvdan”. Mamy więc do czynienia z niczym więcej jak zwykłym graffiti. Przyjemnie jest jednak pomyśleć, że graffiti to wykonane było 1000 lat temu przez nieustraszonych władców mórz.
Ciekawy przykład pozostałości inskrypcji nordyckich stanowią liczne kamienie runiczne. Powstawały one przede wszystkim między III a XI wiekiem naszej ery. Ryto je głównie na terenie Skandynawii, ale nie tylko. Wiele kamieni znajduje się także na innych obszarach objętych zasięgiem nordyckiej kultury, czyli np. na Grenlandii, w Islandii, w Wielkiej Brytanii, Irlandii czy na Wyspach Owczych. Wznoszono je w starannie dobranych lokalizacjach. Musiały być to punkty często odwiedzane przez ludność, a więc miejsca, gdzie odbywały się wiece, gościńce czy też kościoły. Liczne kamienie są kunsztownie zdobione. W ornamentach stosowano stałe motywy, takie jak wspomniany już wcześniej lindowrm czy krzyże. Po wzniesieniu kamienie dodatkowo malowano na jaskrawe kolory. Inskrypcje wyryte na kamieniach najczęściej dotyczą zmarłych. Ryto je jako upamiętnienie męstwa bliskich.
Niektórzy rytownicy byli jednak bardziej rezolutni i poprzez inskrypcje pragnęli uczcić samych siebie. Przykład takiej osoby stanowi niejaki Vigmund, który na kamieniu z Örby (znajdującym się obecnie przed Uniwersytetem w Uppsali) opisał samego siebie jako „najzręczniejszego z ludzi”. Inskrypcje nie dotyczyły jednak jedynie zmarłych. Czasami miały formę czysto rozrywkową. Na przykład na niektórych z kamieni pozostawiono zagadki.
Prawdopodobnie najsłynniejszy kamień runiczny znajduje się w Danii i został wykonany na pamiątkę przyjęcia przez kraj chrześcijaństwa. Wyrycie inskrypcji zlecił wspomniany już wcześniej Harald Sinozębny. Naśladowanie króla szybko stało się popularne. Wznoszono liczne kamienie runiczne, przede wszystkim na terenie Danii i Szwecji. Najdłuższa kamienna inskrypcja runiczna została umieszczona na Kamieniu z Rök. W przeciwieństwie do wielu kamieni runicznych, ów pozbawiony jest właściwie jakiejkolwiek ornamentyki, pokryto go wyłącznie czerwonymi runami. Umieszczony na nim tekst poświęcony jest synowi autora napisu. Jego znaczenie nie jest do końca jasne.
Ciekawe jest jednak to, że nie tylko samo znaczenie stanowi zagadkę. Również sposób, w jaki przedstawiono tekst, sprawił badaczom wiele trudności. Po pierwsze, nie wiadomo było, od której strony należy rozpocząć czytanie inskrypcji. Gdy już uporano się z tą kwestią, podniosła się następna: użycie run nie zawsze było zgodne z regułami językowymi. Wynikało to prawdopodobnie z chęci ciekawszego przedstawienia zawartego tekstu. Kolejnym problemem jest to, że poszczególne słowa nie zostały od siebie oddzielone. Przede wszystkim jednak autor tekstu zastosował tu różne zagadki. Właśnie tak, zagadki. Niektóre z wersów zostały zaszyfrowane (na przykład poprzez zastąpienie poszczególnych run układem kresek bądź znaków). Jeszcze inne przedstawiono za pomocą rebusów.
Tak, jak w większości tekstów nordyckich, zastosowano tu też liczne kenningi, czyli swoisty rodzaj przenośni polegający na unikaniu nazywania rzeczy wprost na rzecz długich, nieoczywistych wyrażeń. Przez wieki przypuszczano, że tajemniczy tekst stanowił element obrzędów magicznych. Późniejsi badacze wysunęli jednak hipotezę, że w rzeczywistości była to jedynie obszerna zagadka, nie mająca wiele wspólnego z magicznymi rytuałami. Przypuszczenia te zostały potwierdzone w maju 2017 roku, gdy Mathijs Koenraadt rozwiązał tajemnicę kamienia, ustalając ostatecznie, że w rzeczy samej jest to zagadka, poprzez podanie jej rozwiązania.
W dzisiejszych czasach nie ma już wątpliwości co do tego, że to wikingowie byli pierwszymi Europejczykami w Ameryce Północnej. I chociaż pierwszy człowiek europejskiego pochodzenia, który przyszedł na świat na kontynencie amerykańskim, nazywał się Snorii Thorfinnsson, podejmowane przez nich próby kolonizacji nowych ziem (zwanych przez nich samych Winlandią) zakończyły się porażką. Uzasadnione jest jednak przypuszczenie, że podczas swojego pobytu w Ameryce mogli pozostawić tam po sobie nieco pamiątek. Obecność 1000-letniego kamienia runicznego stojącego na rynku małego miasteczka czy na wystawie prowincjonalnego muzeum z pewnością podniosłaby liczbę zwiedzających.
Nie dziwi więc fakt, że doszło do licznych prób podrabiania nordyckich kamieni. Najsłynniejszy przykład stanowi kamień z Kensington, odkryty rzekomo w 1898 roku w stanie Minnesotta. Znalezisko zyskało dużą popularność w środowiskach akademickich. Potwierdzenie jego autentyczności stanowiłoby bowiem zasadniczy dowód na to, że Skandynawowie odkryli Amerykę przed Krzysztofem Kolumbem. Kamień został jednak uznany za falsyfikat. Było to wybitnie niskiej próby fałszerstwo, wszystkie poszlaki świadczą przeciw niemu. Zarówno czas, w którym odbywało się wikińskie osadnictwo, jak i zastosowany w transkrypcji język czy w końcu sama treść jasno wskazują na nieprawdziwy charakter znaleziska.
Kamień z Kensington nie jest jedynym przykładem sfałszowanego kamienia runicznego, mającego stanowić dowód na obecność Wikingów w Ameryce Północnej. „Odkryto” wiele podobnych pamiątek, choćby kamień runiczny z Heavener, wokół którego utworzono park narodowy Heavener Runestone State Park (mimo powszechnego uznawania go za falsyfikat) czy też grupa 3 rzekomych kamieni ze Spirit Pond (mimo braku wątpliwości co do ich nieprawdziwości, rzekomy znalazca otrzymał za nie 4,5 tysiąca dolarów od władz stanowych).
Runy kojarzymy także z magią, przede wszystkim z wróżeniem. Stosowanie znaków alfabetu runicznego do przepowiadania przeszłości stało się bardzo popularne w XX wieku. Takie też pozostaje do dziś. Skąd jednak się to wzięło? Nie wiadomo, czy rzeczywiście w przeszłości runy wykorzystywane były w celach mistycznych. Są to tylko hipotezy. Opierają się na niepewnych tekstach źródłowych, które można tłumaczyć na wiele sposobów tak, że koniec końców nie sposób stwierdzić, czy magiczne znaki, o których wspomina choćby Tacyt, rzeczywiście były runami. Pewniejsze źródło stanowi pochodząca z IX wieku Edda starsza, czyli zbiór pieśni staroskandynawskich. W przeciwieństwie jednak do przekazów starożytnych, według pieśni powiązanie run z magią nie ma charakteru wróżbiarstwa. Chodzi raczej o rzucanie czarów. Poszczególne znaki odpowiadały całym zaklęciom. Niektóre runy miały zapewnić zatem ochronę czy płodność, inne dać siłę czy wiedzę.
Zaczęto nosić amulety z wyrytymi runami mającymi chronić przed złem czy zapewnić pomyślność. Znaki malowano na tarczach i domach. Mistyczna rola run się utrwaliła, choć z czasem została zapominana. Swój renesans przeżywa dziś. Odpowiedzialne jest za to rodzimowierstwo germańskie, czyli religia neopogańska odwołująca się do wierzeń dawnych plemion germańskich. Wróżenie odbywa się poprzez odczytywanie run wyrytych na kolejno wyjmowanych z mieszka kamieniach. Niektórzy poganie nie zgadzają się jednak z tymi rytuałami magicznymi, powołując się na brak wystarczających dowodów na przeprowadzanie ich przed przyjęciem chrześcijaństwa w średniowieczu przez ludy germańskie.
Alfabet runiczny to temat, po który często sięgają twórcy literatury fantastycznej. Sztandarowy przykład stanowi tu powieść Juliusza Verne’a Wyprawa do wnętrza ziemi. Tytułowa podróż głównych bohaterów rozpoczyna się na skutek odnalezienia tajemniczego, zapisanego runami pergaminu w rękopisie Heimskringli, czyli zbiorze sag staronordyckich spisanym przez islandzkiego poetę nazwiskiem Snorri Sturluson (nawiasem mówiąc, jest on również autorem opracowania wspominanej wcześniej Eddy starszej, nazwanej Eddą prozaiczną). Runiczna wiadomość stanowiła początek najdziwaczniejszego może w XIX wieku przedsięwzięcia.
Wyprawa do wnętrza Ziemi nie stanowi jedynego przykładu obecności run w popkulturze. Na uwagę zasługuje przede wszystkim J. R. R. Tolkien. Znaki pojawiające się na mapach w Hobbicie to nic innego jak runy (a dokładniej mówiąc ich brytyjska odmiana, odznaczającą się większą ilością znaków). Co ciekawe, pisarz nie tylko posługiwał się faktycznym alfabetem runicznym, ale także opracował swoją własną odmianę nazwaną Cirth. Alfabet ten używany był przede wszystkim do zapisywania przez niego języka krasnoludów.
Wiec może nasz rodzimy Koszałek Opałek też pisał swoje kroniki przy użyciu run? Ale to już temat na kolejną opowieść…
Autor: Aleksandra Połeć
Tekst ukazał się pierwotnie w magazynie Zupełnie Inny Świat.